Rekomendacja 42 Komisji Nadzoru Finansowego koncentruje się na wyeliminowaniu sytuacji, w których jeden podmiot występuje jednocześnie jako ubezpieczający i pośrednik ubezpieczeniowy w ramach tej samej umowy. Jest to rozwiązanie bliźniaczo podobne do tego zawartego w Rekomendacji U dla sektora bankowego. Teoretycznie – ma przeciwdziałać konfliktowi interesów. W praktyce – nie dotyka sedna problemu, który od lat generuje patologie na rynku ubezpieczeń grupowych.


KONFLIKT INTERESÓW – ALE NIE TEN, KTÓRY TRZEBA ROZWIĄZAĆ

Rekomendacja 42 ma eliminować sytuacje podwójnych ról – ubezpieczający nie powinien być równocześnie pośrednikiem. To krok w dobrym kierunku, ale pomija o wiele poważniejszy problem: przedstawicieli ubezpieczającego, którzy – choć formalnie nie są pośrednikami – pobierają korzyści majątkowe od ubezpieczyciela, pełniąc de facto funkcję „bramkarzy”, blokujących dostęp do alternatywnych ofert.
To właśnie oni, w wielu przypadkach, sterują wyborem oferty, nie ze względu na interes ubezpieczonych, ale na własne wynagrodzenie. Rekomendacja 42 nie dotyka tego procederu, nie nakłada obowiązku przejrzystości ani nie zakazuje przyjmowania wynagrodzenia przez przedstawicieli działających po stronie ubezpieczającego.


CICHE PRZYZWOLENIE I SKUTKI SYSTEMOWE

Choć temat znany jest od lat, a praktyki te były krytykowane już w początkowym etapie rozwoju ubezpieczeń grupowych, z czasem stały się rynkową normą, w której „przedstawiciel” ubezpieczającego otrzymuje wynagrodzenie za to, że nie dopuści innej oferty. Nie jest tajemnicą, że to rozwiązanie promowane przez największego narodowego ubezpieczyciela znalazło ciche przyzwolenie nadzoru, mimo że uderza ono w interes ubezpieczonych i wypacza sens grupowej ochrony. Zamiast realnej konkurencji i dbałości o interes pracowników, mamy układ zamknięty, w którym zmiana ubezpieczyciela jest praktycznie niemożliwa bez zmiany „bramkarza”.


NIBY TRANSPARENTNIE, ALE BEZ SKUTKU

Część rynku – ta, która od lat czerpie korzyści z takiej konstrukcji – nie tylko przywykła, ale wręcz aktywnie broni modelu, argumentując, że „wynagrodzenie się należy”. Próby interwencji ze strony UOKiK? Nieskuteczne – zamiast realnych zmian, doszło jedynie do kosmetycznych modyfikacji umów. Czy to przypadek, że instytucje mające nadzorować rynek i narodowy ubezpieczyciel często mają tych samych przełożonych? A może to właśnie klucz do zrozumienia, dlaczego rozwiązanie systemowe – choć od dawna znane – wciąż nie zostało uregulowane?


STRACONA SZANSA NA REALNĄ ZMIANĘ

Zamiast przełomu, mamy fragmentaryczne rozwiązanie, które eliminuje tylko najbardziej jaskrawe przypadki konfliktu interesów, pozostawiając bez zmian najbardziej powszechny i szkodliwy mechanizm rynkowy. Zabrakło odwagi, by postawić pytanie: czy przedstawiciel pracodawcy może pobierać wynagrodzenie od ubezpieczyciela, jednocześnie wykluczając dostęp do konkurencyjnych ofert? Zabrakło też z pewnością narzędzi do tego, by wprowadzić obowiązek informowania ubezpieczonych o faktycznym źródle wynagrodzenia i mechanizmach podejmowania decyzji.


W KTÓRĄ STRONĘ IDZIE RYNEK?

Rekomendacja 42 to dokument, który mógł być punktem zwrotnym. Mógł. Ale nie jest. To raczej przypudrowanie problemu, który nadal funkcjonuje w najlepsze – z pełną świadomością rynku i milczącą zgodą regulatora. Czy ktoś jeszcze wierzy, że ochrona interesu ubezpieczonych rzeczywiście jest priorytetem?